wtorek, 17 grudnia 2013

Let go and just be free


Był tym, który nigdy nie miał lekko. Był tym, który stracił wszystko i wszystkich w wieku sześciu lat. Był tym, którego nic nie potrafiło powstrzymać. Był tym, którego nikt nigdy nie chciał. Był tym, który spędził dwanaście lat w bidulu, bo nieokrzesany, wiecznie brudny i zdzierający kolana. Był tym, który nie miał dobrych stopni i nie uchodził za prymusa. Był tym, od którego trzymali się z daleka, bo tak chciał. 
Jest tym, który nadal nic nie osiągnął. Jest tym, który nadal uważany jest za nieokrzesanego chłopca. Jest tym, którego można się bać, kiedy wypije za dużo. Jest tym, który ma sporo znajomych i niewielu przyjaciół. Jest tym, którego podejście do życia pozostawia wiele do życzenia. Jest tym, który skończył szkołę zawodową i podjął się pierwszej lepszej pracy. Jest tym, który dla dobra wszystkich nie chce nikogo i woli spędzać dnie w towarzystwie swojego psa. Jest tym, który ucieka od odpowiedzialności. Jest tym, który wiecznie chce, a nie może. Jest również tym, który nawet nie próbuje i zadziwiająco szybko się poddaje. Jest tym, który nigdy nie będzie rycerzem w lśniącej zbroi. 
Będzie tym, który zrealizuje długą listę planów na życie. Będzie tym, który w końcu zacznie walczyć. Będzie tym, który już nigdy nie ucieknie. Będzie mówił samą prawdę i nigdy nie skłamie. Będzie patrzył prosto w oczy i uśmiechał się zupełnie szczerze. 
















  Adam Bähr, 26 lat, mechanik samochodowy

Podobno wyszedł smutny, niech będzie. Wita się autorka. Bywam rzadko, bardzo rzadko, dlatego zbyt wielu wątków nie uciągnę, ale serdecznie zapraszam do Adasia. Chłopaczyna nie gryzie i na co dzień wcale nie jest smutny. Na gifie Will Higginson. Będzie jedna pani do oddania. 

11 komentarzy:

  1. [Dzień dobry. Nie jest smutny, siostra ma urojenia.
    Tak się zapytam: jak dużo Ci wspomniała o relacji Lotka - Adaś? I ile Ci się z tego podoba?
    I ładny gif, tamten drugi był takie nieogarnięty, ale też kochany.]

    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  2. A jaka pani jest do przejęcia?:>

    OdpowiedzUsuń
  3. [Przyznaję się bez bicia, że kartę podglądałam jeszcze przed publikacją. Ale musiałam, no! :D Urzekł mnie gif, nawet bardzo i urzekła mnie cała jego postać. Coś w nim jest. ;) No cóż, serdecznie witam!]

    Jeanette

    OdpowiedzUsuń
  4. [Do Lotki, ale tak, dotarło. :) Znaczy, wiesz, ona jest ciągle na niego zła, bo z założenia mają za sobą nie przepadać.
    Ale jest też pomysł, żeby jak się Adaś dowie o 'pracy' Lotte, nie będzie chciał denerwować Tiny i od razu do niej z tym lecieć, bo wie, że i tak ma za dużo zmartwień teraz, tylko powoli będzie się starał jakoś Lotkę z tego wyciągnąć. Potem niby ma zacząć go tolerować na tyle, że nie będzie przy siostrze komentować jego kolejnej wizyty u nich czy coś takiego. Och, i on też nie powinien za nią przepadać, ale dlaczego już zostawiam Tobie.]

    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  5. [To my chyba wątek mieć musimy. Z uwagi na przeszłość sądzę, że się dogadają. Witam serdecznie :)]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Specjalnie tak, żeby ludziom życie utrudnić :D
    Chociaż w sumie nie wiem, bo pełne wersje podobne, ale Tinka i Lotka już nie za bardzo, ale jakby się zastanowić...
    Jak Ci pasuje, może po prostu się dostosować do tego, że ona go nie trawi, chociaż nie wie dlaczego, i nie próbować już pogłębić ich relacji.
    Dobry pomysł. Bardzo dobry. Jeśli chcesz żebym zaczęła musisz poczekać co najmniej do jutra, znowu dostałam gorączki i wracam do łóżeczka.]

    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  7. Tina od samego początku była święcie przekonana, że Charlotte wiecznie nocną zmianę bierze po to tylko, by obie mogły na zmianę zajmować się Tobiasem. Nie miała zielonego pojęcia, czym tak naprawdę siostra się zajmuje, naiwnie wierząc w heroiczne poświęcenie młodszej Kochman. Dlatego pragnąc jej wynagrodzić ten trud choć w małym stopniu, nie protestowała, kiedy wolnego wieczoru Lotka będąc już w progu rzuciła: „Nie czekaj na mnie z kolacją, przenocuję dziś u Annie, wiesz, pidżama party i te sprawy”. Gdyby wiedziała, że Annie tak naprawdę jest podchodzącym pod czterdziestkę, spoconym, tłustym, niewiernym mężem, nigdy nie wypuściłaby siostry z domu. Ale Lotte nigdy nie dała jej powodów do tego, by się o nią martwić. Uważała więc, że dziewczynie należy się chwila wytchnienia. Była młoda, niegłupia i ładna (czego po cichu nawet czasem jej zazdrościła) – to był jej czas na to, by się wyszaleć i wziąć z życia to, czego Tina nie była w stanie dać jej za czasów sierocińca, wcześniej ani później też. Dlatego nawet jeśli w sobotni wieczór nie miała ochoty zostawać sama w domu, nie dawała tego po sobie poznać nigdy. Zresztą, z czasem nauczyła się dostrzegać jasne strony w sytuacjach pozornie tak oblepionych gównem, że jedyne, co można już było zrobić, to pozwolić sobie w nim utonąć.
    Nie wiedziała, co tak faktycznie jest na rzeczy pomiędzy Charlotte a Adamem, wiedziała jedynie, że od czasów dzieciństwa, kiedy to Lotte latała za nim wpatrzona w niego jak w święty obrazek, sporo się zmieniło. Teraz ilekroć ta dwójka znajdowała się pod jednym dachem, Christine miała wrażenie, że siostra ma ochotę wydłubać chłopakowi oczy i powstrzymuje się przed tym tylko ze względu na przyjaźń łączącą go ze starszą Kochman. Czasem nie miała już siły udawać, że niczego nie dostrzega, czasem ją to denerwowało, czasem zwyczajnie pozwalała sobie na wyrzucenie emocji i wyproszenie obojga z mieszkania z poleceniem powrotu, jak już się uspokoją i odnajdą zagubione mózgi. Częściej jednak starała się unikać stwarzania sytuacji konfliktowych, więc teraz, kiedy miała pewność, że Charlotte się nie napatoczy razem ze swoimi humorkami, bez namysłu chwyciła za telefon i wystukała szybką, lakoniczną wiadomość do przyjaciela.
    „Mam puste mieszkanie i dobre żarcie. Czekam. T.”
    Prawdę mówiąc zdążyła się trochę stęsknić za Adamem. Ostatnio żadne z nich nie miało zbyt wiele czasu, a choć Christine żadną miarą by się do tego nie przyznała głośno, lubiła od czasu do czasu rozwalić się z nim na kanapie, włączyć stary telewizor, szczerze pośmiać, pogadać od serca. Dlatego cicho liczyła, że chłopak nie będzie miał żadnych innych planów i zjawi się u niej w wolnej chwili. Właściwie mogła mu napisać wiadomość w stylu: „Potrzebuję Cię natychmiast” albo „Pali się” czy inne S.O.S. wysłane alfabetem Morse’a i wtedy być pewną w stu procentach, że zjawi się u jej drzwi, ale miała zbyt dobry dzień, by uciekać się do tak perfidnych sztuczek, które Bähr i tak pewnie znał już na pamięć. Liczyła, że „dobre żarcie” będzie wystarczającym wabikiem.
    Nastawiła wodę na makaron, w międzyczasie ścierając ser i wyciągając szpinak z lodówki. Mały Tobi, który po wielu trudach i błaganiach dał się wreszcie uśpić, jak nigdy spał niczym aniołek, aż wystraszona Tina parokrotnie odchodziła od garnków, sprawdzając, czy z jej ukochanym synkiem na pewno wszystko jest w porządku. Kiedy po raz kolejny upewniła się, że Młodemu nic nie jest i zajęła się przerzucaniem uprzednio ugotowanego makaronu na patelnię, usłyszała jak wejściowe drzwi cicho otwierają się i zamykają. Nie musiała się wychylać, by wiedzieć, kto przyszedł. Niewielu jej znajomych miało ten przywilej wchodzenia do jej mieszkania jak do siebie. Uśmiechnęła się pod nosem.
    - Nie nauczysz się pukać, co? – spytała, nawet się nie odwracając, gdy Adam stanął w progu kuchni. Nie miała nic przeciwko, jasne, że nie. Po prostu lubiła się z nim czasem podrażnić.

    OdpowiedzUsuń
  8. [O matko, zakochałam się w chłopaku z gifa. Dlatego domagam się wątku :D]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Przyjęłam do wiadomości i grzecznie będę czekać, zero pośpiechu. No i oczywiście zdrowych, wesołych świąt! :D]

    Christine

    OdpowiedzUsuń
  10. [No heeeeej. Maila Ci posłałam. Zerknij, jak znajdziesz chwilkę. :>]

    Christine

    OdpowiedzUsuń